piątek, 31 stycznia 2014

Od Jamesa CD. Rin

- Zacznijmy wszystko od nowa. - Zaproponowała. Drgnąłem lekko. Spojrzałem na nią i powiedziałem:
- Trudno się mówi.. - Westchnąłem. - Na prawdę chcesz o tym zapomnieć?

<Rin?>

Od Tsumentai


Pamiętam jakby to było zaledwie wczoraj. Zielone trawy rozciągające się aż po horyzonty – zakończone ostrymi czubkami ośnieżonych gór. Odległe lasy, w których gęstwina liści była tak wielka, że niemal była nie do przebycia. Szum wodospadu, który chuczał tak głośno, jakby znajdował się dwa kroki ode mnie, a tak naprawdę, nie mogłam go nawet dojrzeć. Lecz w mojej wyobrażni widziałam wszytko – kaskady wody spadające z szarych, lśniących skał pokrytych mchem. Robryzgi białej piany oraz delikatna tęcza migocząca między kropelkami. Wszystko to wydawało się jak z bajki, jednak wierzyłam, gdzieś w głębi serca wiedziałam, że miejsca tak piękne muszą istnieć.
Na niebie szybujący panowie przestworzy – orły – bez żadnych granic, rozkazów, zakazów....wolni....dzicy...Ach! Gdy zamykałam oczy widziałam to wszystko - świat, który znajdował się poza granicami starego, zpruchniałego lasu, którego, niestety, musiałam nazywać domem. Kiedy zatopiłam się w rozmyśleniach niemal czułam ten wiatr targający me futro. Zapachy dochodzące ze wszystkich stron, zwiastujące kolejną przygodę!
Niestety, kiedy otwierałam oczy i cała rzeczywistość zwalała mi się na głowę jak wielki mur, znów widziałam ten ciemny, monotonny las. Stare drzewa pełne kroników, krzaki i krzewy wijące się, plączące ze sobą – tworząc cierniową barierę nie do przebycia. Zółte oczy sów oraz czerwone ślepia nietoperzy. Zawsze byłeś pod ich bacznym okiem – obserwowany niczym złodziej. Wtedy moje serce wypełniał żal. Chciałam stąd uciec, zostawić wszysto, wszystkich. Zacząć nowe życie, zobaczyć nieznane mi jeszcze do tąd miejsca oraz poczuć nie wywąchane jeszcze zapachy kwiatów, świerzych drzew i soczystych traw.
Wiele razy już o tym myślałam. Jednak za każdym razem, kiedy miałam już postawić łapę poza terenami mojego ojca, ktoś pojawiał się niz tąd ni zowąt i przeszkadzał mi w wypełnieniu swych marzeń. Lecz nadszedł wkońcu ten wymarzony dzień - dzień, w którym w końcu wykonałam ten krok...krok, który odmienił moje życie na zawsze.
Dzień zapowiadał się zwyczajnie. Ojciec wysłał mnie z rodzeństwem na łowy i kazał przynieść coś do jedzenia. Oczywiście trud był wielki a rezultat mały. Na tych terenach znaleźć można było jedynie sowy, nietoperze, szczury oraz zdziczałe koty. Każdy upolował to co mógł, a i tak nie starczyło tego na jeden posiłek dla dorosłego wilka, a była nas piątka. Nawet mowy nie było o pełnym żołądku.
Jak zwykle stary, ślepy na jedno oko brązowy basior zjadł sam połowę z tego cośmy upolowali. Zostały nam dwa szczury na całą czwórkę. Spojrzałam w smutne oczy dwóch młodzików i westchnełam. Wraz ze starszym bratem odeszliśmy rezygnując z posiłku. Poszłam pilnować granicy – jak to robiłam dzień za dniem, noc za nocą...tygodniami, miesiącami...latami.
Zatopiłam się w rozmyśleniach nie zwracając uwagi na zadanie, które dane mi było wypełnić. Utonęłam w marzeniach, nie martwiąc się tym, że ktoś miałby wkroczyć do naszego lasu i skrać zwierzynę, bądź i próbować nam odebrać dom - o co zawsze martwił się ojciec – kto by chciał wyjałowioną, spruchniałą ziemię, na której nawet nie można znaleźć pożądnego obiadu?
Miajały minuty, godziny, a ja stałam z zamkniętymi oczyma, nieruchomo niczym posąg. Wtem stało się coś czego najbardziej się obawiałam.
- Co ty robisz?! – z zamyśleń wyrwał mnie zachrypnięty głos weterana wojskowego – Miałaś pilnować granicy! A...a ty...a ty co?! – jego ostatnie zdanie przerwały nagłe ataki kaszlu.
- Co mam innego robić? – odpowiedziałam pytaniem na pytanie lodowatym głosem, który miał za zadanie dać mu do zrozumienia, że nie mam ochoty na jego towarzystwo – Nic się nie dzieje, żywego ducha nie ma, nudzi mi się.
Nagle wielkie cielsko ojca zwaliło się na mniez góry i przypięło do ziemi. Jak na zchorowanego staruszka miał dość dużo sił w skrzypiących już stawach.
- Nudzi ci się?! – wrzasnał mi w twarz opluwając przy tym oczy wraz z nosem – Zaraz będziesz miała zajęcie! Bedziesz....będziesz...zmywała własną krew...krew...z drzew! – ignorując kolejne ataki kaszlu basior wyszczerzył szczerbate uzębienie,a biała piana zaczęła ściekać mu kącikami ust.
W moich oczach zalśnij strach. Zdesperowana wymierzyłam mu kopniaka w brzuch, co dało mi możliwość wywinięcia z spod jego wielkich łap. Jednak Weteran wojskowy skoczł na mnie w mgnieniu oka łapiąc za kark i tarmosząc jak upolowaną zwierzynę. Nie byłam doświadczona w walce, w końcu jak miałabym się nauczyć jeżeli nikt oprócz ojca nie umiał walczyć, a on samo nie chciał nam pokazać jak to się robi? A za młoda byłam by odkryć swoje moce. Myślałam, że to koniec, że nie ma już dla mnie ratunku. Jednak w pewnym momencie dosłyszałam głośny warkot starszego brata, który wraz z resztą wyskoczył z nikąd rzucając się na ojca. Basior puścił mnie, a ja spojrzałam przerażonymi oczyma na moje walczące rodzeństwo. Reigen – najstarszy z nas wszystkich – spojrzał na mnie tym wiecznym pewnym siebie wzrokiem.
- Biegnij! – krzyknął, jednak ja stałam w miejscu jak wryta patrząc na niego z niedowierzającymi oczyma.
- Co z wami? – zapytałam przyciszonym głosem, jednak nie było dyskusji.
- UCIEKAJ! – wrzasnął na mnie i wymierzył cios ojcu, który do końca już rozwścieczony podją się walki z własnymi dziećmi.
Momentalnie niepewność zniknęła, zastapiona wdzięcznością i tą samą iskrą pewności siebie co miał Reigen. Kiwnęłam głową na znak podziękowania i nie myśląc już o niczym więcej przebiegłam przez granicę wkraczając w początek nowego życia. Nie martwiłam się o siostrę i braci – wiedziałam, że albo ojciec polegnie z łap własnej rodziny, albo wkońcu się podda. Jednak nie liczyła na drugą opcję. Zawziętość w końcu wszyscy odziedziczyliśmy po starym basiorze.
Czułam to. W końcu to poczułam! Wolność! Ten wiatr! Te zapachy! Ziemię pod moimi łapami! Wszystko było piękne! Niebo, trawa, ziemia, horyzont, słońce, chmury...brak granic, zasad...ograniczeń...Z moich płuc wydobył się głośny wrzask zadowolenia. Nogi poniosły mnie jeszcze szybciej przed siebie, wiedziłam,że już nic nie będzie takie samo jak było...
Wszystkich przygód opisywać Wam nie będę, co to by była za zabawa? Dowiecie się o mnie wiecej później. Zapytajcie się jak chcecie, nie gryzę ; )
Powiem Wam jeszcze tyle, że wędrowało mi się przez świat ładnyh parę lat. Miałam przed sobą jeszcze siedem wiosen przygód za nim tu trafiłam. W końcu wyszalana z moim głodem przygód zaspokojonym – jednak nie do końca – przybyłam w skromne progi tej oto watahy. Co dalej będzie? Dowiemy się w swoim czasie...

Nowa wadera!

Cold Hard Ground by Rinermai
Tsumetai, Zwiadowiec

czwartek, 30 stycznia 2014

Od Rin CD. James


Po wyjściu Jamesa chciało mi sie już tylko płakac. Byłam zła na siebie że do tego doprowadziłam. Chciałam cofnąć czas. Wgapiałam sie w punkt gdzie znikł basior. Postanowiłam sie przejść. Nogi same mnie poniosły. Szłam lasem aż doszłam do dużego kamienia. Siedział na nim James. Podeszłam do niego i usiadłam obok. Westchnęłam.
- Zacznijmy wszystko od nowa. - zaproponsowałam. Spojrzał na mnie i powiedział


James?

wtorek, 28 stycznia 2014

Od Jamesa CD. Rin

- Ja też nie... Czy to oznacza że będziemy przyjaciółmi?
Spojrzała na mnie błagalnie.
- Tak... - Rzuciłem i zacząłem iść.
- Gdzie idziesz?
- Nie chce zrobić jeszcze raz czegoś czego będę żałował.. - Westchnąłem. - Spotkamy się później. - Powiedziałem i ruszyłem biegiem. Odwróciłem się raz ale później ignorowałem wszystko i wszystkich..
Usiadłem na skale i patrzyłem w dal. Wiatr co jakiś czas delikatnie opatulał mnie.
"Dobrze robisz.." Powiedział Kyubaka.
"Może..."
"Wiem że cierpisz ale daj żyć innym w spokoju."
"Może.." Odizolowałem tą myśl od niego.
Położyłem się na skale i patrzyłem w niebo.
"Otworzyłaś moje serce na miłość Rin..."
- Dziękuje... - Szepnąłem.

<Jeżeli chcesz możesz dokończyć.>

Od Rin CD. James


- James czekaj... - powiedziałam. Basior zatrzymał sie przy drzwiach. Stanęłam przed nim. Spojrzał na mnie wyczekująco.
- Ja nie chce żeby to sie tak skończyło - wytłumaczyłam.
- Ja też nie, ale... - spojrzał w niebo.
- Więc zapomnijmy o tym - powiedziałam z bólem serca. Doskonale wiedziałam że nie dam rady.
- Zapomnijmy? - zapytał.
- A masz jakiś inny pomysł?!
Zmarkotniał. Pokręcił głową. Opuściłam głowe.
- Ja też nie... Czy to oznacza że będziemy przyjaciółmi? - głos załamał. Spojrzałam na niego błagalnie.

James?

Od Jamesa CD. Rin

"James! To nie powinno się wydarzyć!!" Wrzeszczał demon.
Zignorowałem go.
Podszedłem do niej i usiadłem na przeciwko.
Patrzyłem na nią ze smutkiem.
- Moja wina. Przepraszam.. - Powiedziałem i wstałem idąc do wyjścia. - Przepraszam.. - Powtórzyłem patrząc na nią przez ramię.
"Lepiej jak się ulotnie na jakiś czas.." Westchnąłem i wyszedłem...

<Rin?>

Od Rin CD. James


Czułam sie dziwnie bezpiecznie. Było mi tak strasznie ciepło. Spojrzałam w góre na Jamesa. Patrzył na księżyc. Po chwili wyczuł moje spojrzenie. Patrzył na mnie ze spokojem. Poczułam sie niezręcznie, ale wytrzymałam. Zbliżyliśmy sie do siebie. Nasze usta zetknęły sie. Całowaliśmy sie aż odzyskałam rozum. Oderwałam sie od basiora i wstałam pośpiesznie.
- Przpraszam cie - burknęłam. On też był zakłopotany. A może tak mi sie wydawało. Usiadłam daleko od niego pod ścianął. Oparłam sie o nia i oddychałam ciężko.
- Nie musisz chować sie tak daleko. - powiedział pół żartem.
- Wcale sie nie chowam. - odburknęłam.
Rozejrzał sie po norze. Podszedł do mnie. Usiadł przede mną i powiedział:

James?

poniedziałek, 27 stycznia 2014

Od James'a Cd. Rin

- [...] No i przede wszystkim zrozumiałam jak nudne może być wieczne spanie, chociaż bardzo odprężające
Zaśmiałem sie ponownie. Tym razem głośniej. Spojrzała na mnie. Przytuliła sie do mnie. Zamknęła oczy.
Otworzyłem jedno oko i spojrzałem na nią z uśmiechem.
Po chwili spojrzałem zza próg nory na księżyc. Uśmiechnąłem się i zamknąłem oczy zasypiając.
*Senny umysł*
Ujrzałem Kayuka(mojego demona).
"Czego?" Warknąłem.
"Pamiętaj że jesteś MI wierny." Powiedział z podstępnym uśmiechem.
"Tsaa..."
"Uważaj na tą waderę. Pamiętasz co zdarzyło się ostatnim razem?"
"Nic się nie wydarzyło Kayuka. Wilki Ci się mieszają. To za pewne było w innym ciele nieszczęśnika."
"A może... Ale miłość nie popłaca James. Każdy to wie. Osłabia. Nie możesz być słaby. Bo inaczej ja to załatwię i pierwszy raz odkąd pamiętam przejmę ciało wadery."
"A weź sie utop."
"Nie mogę.." Zaśmiał się.
"To ja się utopię i ty ze mną!" Warknąłem i wyrzuciłem go z umysłu sennego.

<Rin?>

Od Rin CD. James

Uśmiechnęłam się do siebie. Patrzyłam na spokojną twarz Jamesa.
- Delikatna? - prychnęłam ni z tąd, ni z owąd. Zaśmiał sie.
- Tak. - prztaknął.
- Serio? Nikt mi jeszcze tak nie powiedział. To trochę brzmiało jak wyznanie miłości. - powiedziałam. Basior uśmiechnął sie, ale nic nie powiedział.
- Ja też inaczej teraz patrzę na świat. - otworzył jedno oko. - nie wiem czemu, ale zrozumiałam jak bardzo odsuwałam sie kiedyś od wilków. Że byłam zbyt samotna. No i przede wszystkim zrozumiałam jak nudne może być wieczne spanie, chciaż bardzo odprężające
Zaśmiał sie ponownie. Tym razem głośniej. Spojrzałam na niego. Przytuliłam sie do niego. O dziwo nie odepchnął mnie. Zamknęłam oczy

James, dokończ proszę.

Od James'a CD. Rin

- Okej. Em, to ja idę spać. - Powiedziała. Wstała i usiadła głębiej. Miała się kłaść ale odwróciłem się i powiedziałem;
- Nie przeszkadzaj sobie. - Zaśmiałem się. Położyła się. Wtedy powiedziałem. - Nigdy nie spotkałem kogoś takiego jak ty. - Mówiłem poważnie. - Umiesz porządnie wkurzyć ale tam gdzieś głębiej jesteś jeszcze delikatna. - Uśmiechnąłem się spokojnie. - Dzięki tobie otworzyłem się na świat.. - Podszedłem do niej.
Zapadła cisza. W tej chwili to ja czułem się niezręcznie i po paru sekundach położyłem się obok niej kładąc pysk na jej łapach.
- Dziękuje.. - Szepnąłem z uśmiechem i zamknąłem oczy.

<Rin?>

Od Rin CD. James


- Wiesz, nie mogę rozszyfrować co ci chodzi po głowie. Raz jesteś nie do wytrzymania, a raz naprawdę... Znośny. - powiedziałam.
- To nawet dla ciebie lepiej. Nie chciałabyś wiedzieć o czym myśle. - zachchichotał pod nosem.
- Owszem chciałabym. - powiedziałam kiwając lekko głową.
Spojrzał na mnie jakbym spadła z księżyca.
- Może innym razem... - burknął. Zmarszyczyłam brwi. " Co?". Wybuchłam śmiechem.
- Przestań - mruknął. Powoli milkłam. Spojrzał na mnie.
- Wiesz co... - zaczęłam.
- Nie czekaj. Czekaj... - powiedział. Spojrzałam na niego pytająco. Milczał.
- Okej. Em, to ja idę spać. - powiedziałam nie wiadomo czemu zawstydzona. Wstałam i usiadłam głębiej. Już miałam sie kłaść kory James odwrócił sie Do mnie i powiedział.

James?

Od Jamesa CD. Rin

 - Wszystko gra? - Spytała.
 - Tak.
 Spojrzałem na nią.
Była to znowu niezręczna chwila. Chciałem zobaczyć jak się zachowa.
Nawet nie myślałem żeby odwrócić wzrok.
Siedzieliśmy tak chwilę minut.
Musnąłem ją nosem w jej nos.
Wpatrywała się we mnie ze zdziwieniem.
Uśmiechnąłem się łobuzersko i odsunąłem.

<Rin?>

niedziela, 26 stycznia 2014

od Kelsey cd. Melody



Po chwili powiedziałam:
- Dzięki za pomoc. Mam jeszcze tylko jedną prośbę. Mogłabyś pomóc mi urządzić tu legowisko, bo przez tą łapę mam z tym problem.
Melody zgodziła się. Dzięki jej pomocy już po chwili wygodne posłanie było gotowe.
- Jeszcze raz dziękuję - powiedziałam i uśmiechnęłam się.
 - To żaden problem - odparła Melody, po czym
 <Melody?>

sobota, 25 stycznia 2014

Od Rin cd. James


Zaśmiałam sie pod nosem. Spojrzał na mnie przez ramię.
 - Co cię śmieszy? - spytał poważnie.
- Ha! Odezwałeś sie! - krzyknęłam.
- Ej! Tym razem to ty mnie podeszłaś!
- No wiem, wiem... - powiedziałam podchodząc do niego. Usiadłam obok. Siedział cicho patrząc w niebo.
 - Wszystko gra? - spytałam.
 - Tak
 Spojrzał na mnie. " Znów ta niezręczna chwila" pomyślałam.

James?

Od James'a CD. Rin

Coś, jakoś, nie wszystko mi powiedziałaś - Cmoknąłem niezadowolony.
- I nie muszę!
Spojrzałem na nią unosząc jedną brew.
- Co za wściekłość. Przepraszam że Cię zdenerwowałem, lady. Już nie będę się w ogóle odzywał.
Podszedłem do wyjścia i usiadłem w progu wyginając pierś do przodu siedząc dumnie i z poważną miną.

<Rin?>

Od Rin CD. James

Spojrzałam na niego podejrzliwie.
- Ty chcesz mnie podejść. Chcesz żebym ci powiedziała tamto! - powiedziałam.
- Co? Nieee...
- Jasne, jasne
- Serio, chce się tylko upewnić. Więc jak?
- O Jezu... Myślałam po prostu że sobie poszedłeś i tyle- rozłożyłam bezradnie łapy.
- Coś, jakoś, nie wszystko mi powiedziałaś - cmoknął niezadowolony.
- I nie muszę!
Spojrzał na mnie unosząc jedną brew.

James, dokończ

Od James'a CD. Rin

 - Jezu! - Zerwała się. - Nie strasz mnie!
Nie mogłem powstrzymać śmiechu.
Roześmiałem się głośno.
- Sorki... - Wyjęczałem uspakajając się. - Dobra.. Już jest ok. - Spojrzałem na nią. - Ale czemu na mnie spojrzałaś? - Zmieniłem temat. - Nie odzywałem się i to Cię zaniepokoiło?
- Skąd taki pomysł?
- Czuję to.. Ale nie jestem do końca pewien. Wolę się zawsze upewnić. - Uśmiechnąłem się spokojnie.

<Rin?

Od Rin CD. James


- Nie boje się że ty zrobisz coś niestosownego, tylko że ja spanikuje. - powiedziałam. Ugryzłam się w język. Spojrzał na mnie.
- Ty?
Zawahałam się i kiwnęłam głową.
- Czemu miałamyś panikować? - spytał.
- To skomplikowane... No nic idę spać. - powiedziałam i odwróciłam się.
- No czekaj, powiedz.
Milczałam. Zamknęłam oczy. Cisza. Zaniepokoiłam się, więc otworzyłam oczy. Tuż przede mną zobaczyłam pysk JAmesa.
- Jezu! - zerwałam się. - Nie strasz mnie!

James, dokończ

Od James'a CD. Rin

- I nie musisz. - Spojrzała w moją stronę. Nasze pyski były blisko siebie. Wiedziałem że jest to dla niej niezręczna sytuacja. Dla mnie również ale chciałem zobaczyć co zrobi.
Odwróciła pysk.
Uśmiechnąłem się delikatnie.
- Nie bój się. Nie mam zamiaru robić niczego niestosownego.
Odsunąłem się i położyłem na swoim miejscu patrząc na wejście.

<Rin?>

Od Rin CD. James

Basior zaczął mnie łaskotać. Śmiałam się głośno. Wreszcie przestał. Oddychałam ciężko.
- I kto teraz dyszy? - spytał zadowolony.
Uśmiechnęłam się.
- Teraz to na bank nie zasnę. - powiedziałam.
- I nie musisz. - spojrzałam w jego stronę. Nasze pyski były blisko siebie. Zbyt blisko. Osunęłam się prędko od niego.

JAmes?

Od Skay CD. Shury

- Tego raczej nikt z nas nie wie... Ale można poszukać rzeczy, które pomogły by na stwierdzić jaki był poprzedni właściciel... Chcesz ich poszukać. -  Spojrzał na mnie, a potem na wejście do jej jaskini...
- Już sprawdzałam. Pustka totalna.. Teraz są tam tylko moje rzeczy.. 
Nagle zerwał się potężny wiatr. 
- Chodź. - Syknęłam zakrywając pysk przed piaskiem który latał dzięki wiatrowi. 
Schroniliśmy się w mojej jaskini. 
- Przeczekamy tutaj.. Rozgość się. - Uśmiechnęłam się. - Miejmy że do rana zniknie ta burza piaskowa. 
"Wieczór się zaczął, a dziś nawet nie sprawdziłam co słychać u mojego brata.. Dawno się z nim nie widziałam". Pomyślałam.
- Może zostaniesz na noc? Ta burza dziś się nie skończy.

<Shury?>

Od James'a CD. RIn

- Za to ty strasznie dyszysz! - Burknęła.
- Co?!
Pokiwała głową z teatralnym współczuciem.
- Ja Ci dam! 
 Skoczyłem na nią z wyszczerzonymi zębami lecz z uśmiechu. 
Zacząłem ją łaskotać. 

<Rin?>

Od Shuryo CD Skay


- Tego raczej nikt z nas nie wie... Ale można poszukać rzeczy, które pomogły by na stwierdzić jaki był poprzedni właściciel... Chcesz ich poszukać. - spojrzałem na Skay, a potem na wejście do jej jaskini...

< Skay? >

Od Rin CD. James

- Dobranoc James - odszeptnęłam. Zamknęłam oczy, ale bardzo długo nie mogłam zasnąć. Czułam jak James oddycha. Chciałam wstać, ale wiedziałam że go obudze o ile śpi. Przekręciłam się na bok. Basior miał otwarte oczy..
- Czemu nie śpisz? - zapytał.
- Nie mogę zasnąć ,a ty?
- Też. Chyba dlatego że się tak wiercisz bez sensu.
- Oh, spadaj! - obruszyłam się.
Zaśmiał się.
- Za to ty strasznie dyszysz! - burknęłam.
- Co?!
Pokiwałam głową z teatralnym współczuciem.

<James, dokończ>

Od Skay CD. Shuryote

- Dobrze, chodź.
Oprowadziłam go przez wszystkie tereny. 
Zatrzymałam się przy mojej jaskini pokazując mu wyryty napis ,,Death Dreams''. 
- Śmiertelne marzenia. - Powiedział czytając. 
- Tak. Jestem ciekawa kto mieszkał tu przede mną. ..


<? Brak weny>

Od Shuryote CD. Skayres

- Ah, rozumiem. Chyba moja historia jest z tych nielicznych i skomplikowany. - uśmiech pozostał - Może mnie oprowadzisz po tutejszych terenach? Łatwiej mi będzie się tu zaaklimatyzować.
- Dobrze, chodź.

< Skay? >

Od Jamesa CD. Rin

- Grzeczny chłopiec- powiedzIała.
 - Ej - oburzyłem sie basior.
 Zaśmiała sie głośno. W końcu doszliśmy do nory.
Bez pytania ułożyłem się obok jej posłania. 
Bez słowa położyła się na nim. Szepnąłem tylko jedno. 
- Dobranoc Rin..

<Rin?>

Od Skayres CD. Shuryote

- Teraz twoja kolej, lady. - Uśmiechnął się.
- Moja historia jest jak wiele innych. Nudna i bez sensu. Kiedy moi rodzice zmarli postanowiłam z bratem opuścić starą watahę i poszukać nowego domu ponieważ tam brakowało już zwierzyny. Porzuciliśmy starą watahę i parę tygodni później znaleźliśmy raj na ziemi. Kiedy tu przybyliśmy przy jaskini gdzie teraz mieszkam jest wyryty napis ,,Death Dreams'' Postanowiłam że moja wataha będzie się tak nazywać i oto moja historia w skrócie. Nic ciekawego.. - Rzuciłam w jego stronę promienny uśmiech.

<? Ps.Przepraszam że tak długo się nieodzywałam ale miałam trochę obowiązków>

Zapraszam!

Zapraszam na bloga:
-Manku Urakami

piątek, 24 stycznia 2014

Od Shuryote CD. Skayres

- Historię... Owszem, mogę ci opowiedzieć, ale zbyt radosna nie będzie... A więc, rok temu mój wuj - Sirhe - pod wpływem furii zabił moją matkę, kilka dni później mojego ojca. "Zajął" się mną, wychowywał na brutala, ale ja nie chciałem taki być tydzień temu uciekłem od niego. Po drodze tutaj natrafiałem na wiele nie miłych watah, które ze względu na to jaki jestem chciały mnie zabić! Jak widzisz mam pod lewym okiem bliznę. Ją zrobił mi mój wuj kiedy na mnie wrzeszczał przed moją ucieczką. Źle to wspominam ale mnie nie złamali, nadal będę SOBĄ! - spojrzałem na ziemię po czym na Alfę - Teraz twoja kolej, lady. - uśmiechnąłem się.

 < Skay? Opowiesz coś o sobie? >

Od Skayres CD. Shuryote

Obudziły mnie promienie słońca. Wyszłam z jaskini i poszłam na poranny spacer po lesie. Po chwili wpadłam na jakiegoś nieznanego mi wilka.
- Kim jesteś ? - Spytał. 
- To ja powinnam zapytać o to Ciebie. - Odparłam. - Jesteś na terenie mojej watahy, a nie przypominam sobie żebym Ciebie spotkała. 
- Jestem Shuryote. Można mówić Shury, Shuryo. 
- Jestem Alfą Watahy Death Dreams do której należy ten las jak i pobliskie tereny. - Uśmiechnęłam się lekko. - Jestem Skay. Może chcesz dołączyć? 
- Z przyjemnością. - Odparł. 
- Właśnie jestem na spacerze. Może dołączysz do mnie? 
- Dobrze. - Ruszyliśmy dróżką. 
- Opowiesz mi swoją historię Shuryo? - Spytałam po chwili.


<Shury?>

Nowy wilk!

 Shuryote ( mówią na niego Shury, Shuryo ), Łowca

wtorek, 21 stycznia 2014

Od Melody CD. Kelsey

 - Pomogłabyś mi odnaleźć się tutaj? - zapytała niepewnie.
 -Jasne- odpowiedzialam z usmiechem.
 -Dzieki.
 -Moze cie oprowadzic po terenech.
 -Niech bedzie.
 Oprowadzilam ja po wszystkich terenach a potem wrocilismy do naszych nor.
 -Pewnie jestes zmieczona wiec odpocznij sobie.
 Po chwili Kelsey powiedziala...

 <Kelsey>

Od Kelsey CD. Melody

 Kiedy opuściłam jaskinię szamana z opatrzoną już łapą postanowiłam poznać jakiegoś wilka. Podeszłam do stojącej niedaleko wadery.
 - Hej... - zagadałam nieśmiało - Jestem Kelsey i jestem tu nowa.
 - Hej - powiedziała wesoło wilczyca - Ja jestem Melody - dodała po chwili.
 - Pomogłabyś mi odnaleźć się tutaj? - zapytałam niepewnie.
 <Melody?>

niedziela, 19 stycznia 2014

Od Rin CD. James

 - Co chcesz przez to powiedzieć? - spytałam.
 - Hm... No wiesz, robię różne głupstwa itp. - powiedział.
 - Oh, nie przejmuj sie. Ja cię przypilnuje- uśmiechnęłam sie łobuzersko.
 - Tak myślisz? - zapytał z ironią.
 - Oczywiście. - wzruszyłam ramionami. - No chodź.
 James stał chwile patrząc sie na mnie, a później ruszył za mną.
 - Grzeczny chłopiec- powiedzIałam.
 - Ej - oburzył sie basior.
 Zaśmiałam sie głośno. W końcu doszliśmy do nory.

 James, dokończ

sobota, 18 stycznia 2014

Od James'a CD. Rin

 - Wpadniesz? - Zapytała.
 - Nie jesteś zmęczona?
 - Nie. - Uśmiechnęła sie. - Jak chcesz to możesz zostać u mnie na noc. - Zaproponowała.
- Na pewno chcesz? - Spytałem podejrzliwie lecz z uśmiechem. - W nocy jestem nieobliczalny.

<Rin? Ps. Brak weny>

piątek, 17 stycznia 2014

Od Zero Black Fire CD Shogun


-Mam nadzieje...Nie darował bym sobie gdyby coś jej się stało
-Ta...ja też
-Może wróci,a jeśli nie to będę jej szukał.
Popatrzyłem na zachód słońca smutnym wzrokiem.
-Idę się przejść,jak coś szukaj mnie na plaży...
  Wziąłem do pyska swoją książkę i poszedłem w stronę morza.
Siadłem na brzegu i położyłem łeb na łapach. Łapką rysowałem postać wadery - Zuli.Nagle za mną stanął Shogun.Szybko zmazałem łapą moje bazgroły.

<Shogun??>

Od Shogun'a Cd Zero Black Fire

-Mój drogi zmartwię Cię bo nie mam z nią kontaktu od roku
-I taki spokojny jesteś ?-spowiedział zdziwiony
-Znasz ja da sobie radę to bystra Wadera ..


<Zero Black Fire>

Od Zero Blac Fire Cd Shogun


-Ta ciebie też miło widzieć odparłem zadowolony
Widzę że jesteś teraz alfą..
-Tak,życie mi się w ten sposób ułożyło...
Ej co ty tam masz? spytał
Schowałem książkę za siebie
-Nic przecież nie mam...
-Widzę że coś masz....
-Lepiej gadaj co z Zula....

<Shogun??>



Od Shogun'a Do Zero Black Fire

Wyszedłszy z jaskini i poszedłem na polowanie po drodze natknąłem się na znajomą mordę ..
-Nero ?
-Shogun cześć
-A ty tu co ?
-Jestem jednym z was
-Miło widzieć cie po tylu latach -powiedziałem


<Zero Black Fire>

czwartek, 16 stycznia 2014

Od Rin CD. James

 Usiadłam obok niego utrzymując dość duży dystans. James patrzył na w niebo. Podążyłam za jego wzrokiem. Nudziło mi sie jednak. Nie mogłam usiedzieć w miejscu. Wstałam więc i ruszyłam drogą.
 - Gdzie idziesz? - zapytał James patrząc na mnie przez ramię
 - Nie wiem. Nie dam rady tu siedzieć. Chodź.
 Wstał i podszedł do mnie. Razem szliśmy drogą. Las nocą wyglądał strasznie. Uważnie patrzyłam pod nogi aby sie nie potknąć. Basior ziewnął. Zachichotałam.
 - Zmęczony?
 - Mhm- kiwnął sennie głową.
 - Ja też. Nogi mi sie plączą. - powiedziałam. Ziewnełam. James zaśmiał sie
 - Ziewanie jest podobno zaraźliwe.
 - Taa. Nie dam rady iść. Zatrzymajmy sie gdzieś. -jęknęłam.
 - Serio chcesz tu spać? Nie lepiej wrócić do nory?
 - Ehh. No dobra.
 Szłam sennie drogą. Wreszcie doszliśmy na teren z norami.
 - Wpadniesz? - zapytałam.
 - Nie jesteś zmęczona?
 - Nie. - uśmirhnęłam sie. - Jak chcesz to możesz zostać u mnie na noc. - zaproponowałam

 James?

Od Jamesa CD. Rin

 - Co jest?
 - O to samo chciałam zapytać ciebie. - powiedziała. Podeszła do mnie, ale znów sie potknęła i wpadła na mnie.
- Uważaj. - Złapałem ją w ostatniej chwili. - Za często się potykasz. - Uśmiechnąłem się opiekuńczo. Po chwili mój uśmiech zniknął i puściłem Rin.
Stała i patrzyła na mnie.
- Chodź. - Rzuciłem.
Ruszyła bez słowa.
Droga kończyła się na wzgórzu. Było już ciemno. Położyłem się i spojrzałem w przepaść.
- Głęboka. - Mruknąłem i usiadłem patrząc w niebo. - Nie bój się. Podejdź. jeszcze cię przecież nie ugryzłem. - Zaśmiałem się lecz wciąż patrzyłem na zagwierzdżone niebo.

<Rin?

Od Rin CD. James

 - Dzięki. - powiedziałam wstając. Dodałam - I dzięki za te oczy.
 Uśmiechnęłam sie nieco zakłopotana. Staliśmy chwile w ciszy.  W końcu James ruszył dalej lasem. Stałam patrząc za nim, a później pobiegłam za nim. Basior szedł cicho.
 - Co tak umilkłeś? - zapytałam. Starałam sie rozładować napięcie które między nami powstało.
 - Nieee... - westchnął. Znów sie potknęłam.
 - Uważaj - mruknął.
 Rozejrzałam sie. Doszliśmy na rozstaje dróg.
 - Too w którą teraz? - spytałam. Sporzałam na niego, a on spojrzał na mnie. Serce zabiło mi mocniej. Patrzyliśmy się tak. W końcu otworzyłam usta żeby coś powiedzieć, ale James mnie wyprzedził.
 - Tędy
 I ruszył. Gdy zobaczył że nie idę zapytał:
 - Co jest?
 - O to samo chciałam zapytać ciebie. - powiedziałam. Podeszłam do niego, ale oczywiście znów sie potknęłam i wpadłam na Jamesa.

 James?

Od James'a CD. Rin

- No nie wiem... Tam. - Skinęła głową. W tym miejscu las przerzedzał sie.
Szliśmy w ciszy po chwili potknąłem się ale nie upadłem. Rin się zaśmiała ale sama nie widziała co znajduję się przed nią i potknęła się łapiąc się mnie. Spadaliśmy razem turlając się po ziemi. Gdy zatrzymaliśmy się leżałem "na niej". Tak to można ująć. Szybko się po zbierałem i wstałem.
- Przepraszam... - Rzuciłem. Stałem nad nią. Mój wzrok przyciągnęły jej oczy. - Ładne masz oczka. - Uśmiechnąłem się i zszedłem z niej i pomogłem jej wstać.

<Rin?>

Od Rin CD. James

 - Ty, taki cudowny i nieomylny, miałbyś zrobić coś głupiego? - spytała sarkastycznie. Podeszłam do niego.
 - Twierdzisz że sie nie mylę? - zapytał unosząc brew.
 - Trochę cię już znam i zdążyłam zauważć że wszystko zawsze świetnie ci wychodzi, zawsze masz racje i w ogóle. Nie bierz tego jak komplementy, bo to strasznie wkurza. - powiedziałam. James zaśmiał sie.
 - To nieprawda. - zaprotestował.
 - Jasne! - prychnęłam.
 - Przecież każdy sie myli. - westchnął nieco zniecierpliwiony.
 - Może...
 Pochyliłam się i zaczęłam pić. Po chwili wyprostowałam sie. James spojrzał na mnie.
 - Idziemy? - spytałam. Wstałam i przeciągnęłam sie.
 - Gdzie?
 -No niewiem... Tam- skinęłam głową. W tym miejscu las przerzedzał sie.

 James?

Od Jamesa CD. RIn

 Gdy zjedliśmy powiedziałem:
- Podoba mi się to.. - Uśmiechnąłem się.
- Co Ci się podoba?
- To że wyręczasz mnie w niektórych rzeczach. - Puściłem do niej oczko.
- Hę?
- Na przykład ja jestem głodny ty polujesz dla mnie. - Zaśmiałem się.
- To była sarna dla mnie bo byłam głodna!
- Jasne... - Podszedłem do niej. Miałem poważną minę. Patrzyłem jej w oczy, a później jakby nigdy nic wyminąłem ją i podszedłem do strumyku. - Spięłaś się... - Stwierdziłem. - Czemuś to? Czy bałaś się że zrobię coś niestosownego? - Uśmiechnąłem się łobuzersko.

<Rin?>

Od Rin CD. James

- Znowu?  - zapytałam.
 - Jakie znowu, jakie znowu?
 Wywróciłam oczami. Zastanowiłam się chwilę.
 - No dobra chodź. - powiedziałam w końcu. James wyprostował sie i wyszedł. Ja poszłam za nim. Szliśmy chwilę. Po chwili wyprzedziłam Jamesa. Truchtałam z nosem przy ziemi. Poczułam zapach sarny. Nieczekając na basiora, pobiegłam po zdobycz. Trochę niezdarnie powaliłam zwierze na ziemie. Wbiłam zęby w szyję sarny i już była martwa. Usiadłam nad nią. Po chwili przyszedł do mnie James.
 - Chcesz? - spytałam. Kiwnął głową. Zabraliśmy się do jedzenia. Gdy zjedliśmy James powiedział:

 James?

Od James'a CD. Rin

 - Wow. - wyrwało mi się. Rzuciła mi mordercze spojrzenie.
 - Mówiłam ci.
Zaśmiałem się.
Odwróciła wzrok.
Uśmiechnąłem się spokojnie.
- Moja nora gorzej wyglądała jak demon wydostał się ze mnie. - Przypomniało mi się. - Było gorąco.. - Zaśmiałem się.
- I co z tego? - Spojrzała na mnie.
- Ta na pewno lepiej wygląda.
- Dużo nie pomogłeś..
- A chciałem.. - Podszedłem do niej. - Rin.. - Szturchnąłem ją nosem.
Spojrzała na mnie zdziwiona.
- Idziesz ze mną zapolować? Głodny jestem... - Uśmiechnąłem się łobuzersko.

<Rin?

Od Rin cd. James

 - Jesteś pewny że chcesz tam iść? - pokręciłam głową. W moim głosie było trochę rozbawienia.
 - Tak... - odpowiedział lekko sie wahając.
 - No ale to strasznie daleko, no i jestem nieprzygotiwana na przyjęcie gości....- zaczęłam wyliczać.
 - Czyli nie chcesz iść?
 - No tak jakby.
 - W takim razie idziemy. W którą stronę do ciebie? - zapytał wychodząc z nory. Rozejrzał się i spojrzał na mnie rozbawiony. Westchnęłam, wstałam i ruszyłam do mojej nory. James maszerował za mną zadowolony. Doszliśmy wreszcie na miejsce. Odsłoniłam zasłonę z liści które nie wiadomo po co tu wisiały, i weszłam. Cóż... Norw wyglądała jak po tornado. Na ziemi walały sie " potrzebne" przedmioty. Pod ścianami stały kartonowe pudła. Ponieważ weszłam pierwsza poogarniałam z grubsza, ale to za mało.
 - Wow.  - wyrwało mu się. Rzuciłam mu mordercze spojrzenie.
 - Mówiłam ci- obrhszyłam się. Zaśmiał sie.

 James dokończ

wtorek, 14 stycznia 2014

Zmiana wyglądu!


Alfa zmienia wygląd i imię ;)

od Jamesa CD. Rin

- Fajnie tu u ciebie. Masz tak... Czysto!
- Daj spokój. Nie jest tak czysto.
- Chyba nie widziałeś mojej nory! - zaśmiała się.
- No to może odwiedzimy Cię co?
Spojrzałem na nią z podejrzliwym uśmieszkiem

<Rin?>

sobota, 11 stycznia 2014


Chce podziękować wszystkim którzy wysłali mi dziś życzenia z okazji moich 15 urodzin :)


Szczerze dziękuję wszystkim którzy pamiętali :D

piątek, 10 stycznia 2014

Od Rin Cd James

- Co?! Ja mam niby coś stłuc? Proszę cie. Nie jestem aż taką niezdarą. - machnęłam lekceważąco łapą i odeszłam od ściany.
- Przecież nie mówię że jesteś niezdarą - powiedział.
- No wiem. - wzruszyłam ramionami. Wyszczerzyłam zęby.
- Eh - westchnął. Rozejrzałam się jeszcze raz. Zobaczyłam że w rogu stoi jakiś dziwny przedmiot.
- Co to jest?
- To? To jest... Jakby to powiedzieć...
- Dobra nie ważne. - znów machnęłam łapą. USiadłam sobie obok dziwnego przedmiotu. - Fajnie tu u ciebie. Masz tak... Czysto!
- Daj spokój. Nie jest tak czysto.
- Chyba nie widziałeś mojej nory! - zaśmiałam się.

<James, dokończ>

wtorek, 7 stycznia 2014

Od Kelsey CD. Hagh

 Szaman obejrzał moją łapę, po czym stwierdził:
 - Nie wygląda to dobrze, jednak mogę ci pomóc dopiero kiedy dojdziemy do jaskiń, bo tam mam potrzebne mi rzeczy. Dasz radę pójść dalej? To niedaleko.
 Skinęłam głową i choć nie miałam zbyt wiele siły, poszłam za basiorem. Rzeczywiście po upływie stosunkowo niedługiego czasu zobaczyłam kolejne wilki, a także przepiękne tereny należące do watahy. Szaman zatrzymał się przy jednej z wader. Chwilę rozmawiał z nią, po czym ta podeszła do mnie. Okazało się, że była to alfa. Wbrew moim obawom przyjęcie mnie do watahy Death Dreams nie było dla reszty problemem, a wręcz przeciwnie - alfa powitała mnie ciepło, po czym przykazała Hagh'owi (bo tak miał na imię szaman), aby zajął się moją łapą.
 <Hagh?>

Od James'a CD. Rin

- Przecież nic ci nie ukradnę. Nie musisz mnie tak obserwować - Powiedziała.
- Chciałbym w to wierzyć - Mruknąłem. Posłała mi mordercze spojrzenie.
- Dzięki za zaufanie - Prychnęła.

Przewróciłem oczami i wstałem.
- Och Rin.. - Podszedłem do niej. - Ja Ci ufam. Tylko boję się że coś stłuczesz. Niektóre rzeczy są cenniejsze niż ja. - Uśmiechnąłem się łobuzersko. 

<Rin?>

poniedziałek, 6 stycznia 2014

Od Rin CD. James

 - I to mi się podoba - szturchnęłam go, przechodząc. Rozejrzałam się. Nora, jak każda inna. James położył się leniwie.
 - No chyba nie idziesz spać?- zawołałam. Spojrzał na mnie jakby to było oczywiste.
 - Inaczej nie pójdziesz - westchnął.
 - Gościa masz! - wskazałam na siebie po czym dodałam. - I tak sobie nie pójdę.
 - Wiem...
 Zaczęłam się przechadzać po norze. Nic konkretnego mnie nie zaciekawiło. Zerknęłam na Jamesa. Obserwował mnie ukradkiem. Przewróciłam oczami.
 - Przecież nic ci nie ukradnę. Nie musisz mnie tak obserwować - powiedziałam.
 - Chciałbym w to wierzyć - mruknął. Posłałam mu mordercze spojrzenie.
 - Dzięki za zaufanie - prychnęłam.

 James, dokończ

Od Hagh'a CD. Kelsey

Po spotkniu z Shogun'em postanowiłem iść na polanę pooglądać niebo. Po dłuższej chwili karibu zaczęły się płoszyć. Pomyślałem że ktoś poluje i miałem rację. Wadera zgrabnie skoczyła lecz chybiła. Próbowała dogonić samicę karibu ale nie złapała jej. Po nieudanej próbie zaczęła iść w stronę wodopoju lecz zatrzymała się. Jej aura zaczęła się zmieniać. To oznaczało że coś ją bolało. Chwilę później zorientowałem się że idzie w moją stronę. 
Stanąłem dumnie i wyprostowałem się jak na basiora przystało. 
- Witaj. - Przywitałem się. 
- Hej... - Powiedziała niepewnie.
- Nie kojarzę Cię. Nie należysz do watahy.
- Nie. Właśnie poszukuje nowej... 
Zmierzyłem ją wzrokiem. 
- Zaprowadzę Cię do alfy watahy Death Dreams, której jestem szamanem. Na pewno Cię przyjmą. - Zacząłem iść. Wadera kroczyła przy mnie lecz kulała. - Pokaż. - Zatrzymałem się. - Zobaczę co z twoją łapą bo nie moge patrzyć jak tak cierpisz.


<Kelsey?>

Od James'a CD. Rin

- Wiesz, moje nora akurat się tam nie znajduje. - Odparła naburmuszona.
- No to fajnie, a moja tak.
Znów przewróciła oczami.
- Mogę wpaść? - Zapytała.
- Jak musisz - Burknąłem.
Chyba się uśmiechnęła złośliwie. 
- Co planujesz? - Spojrzałem na nią niepewnie. 
- Niiic... - Wyszczerzyła zęby w uśmiechu. 
- Zaczynam się bać..
Gdy doszliśmy do mojej nory odezwałem się. 
- Do zobaczenia. 
- Ej! - Spojrzałem na nią zatrzymując się. 
- Ach.. no tak. - Przewróciłem lekko oczami. - Zapraszam.. - Zasalutowałem. 

<Rin?>

Od Kelsey "Dołączenie"

- Ostatnio mamy przez ciebie same problemy! Już nie wiem - chcesz coś przez to osiągnąć, czy co? 
- Proszę cię przestań tak mówić, przecież nie robię tego specjalnie. Jaki niby miałabym mieć w tym interes? - zapytałam broniąc się przed oskarżeniami. 
- Tego już nie wiem, ale coraz mniej wierzę w twoje dobre intencje. Byłaś dawniej najlepszą przywódczynią łowców, a teraz co? Od dawna nie zorganizowałaś żadnej udanej akcji, a wręcz przeciwnie - to ty często je udaremniasz! Cała wataha na tym cierpi! 
- Staram się jak mogę, ale pomyślność polowań nie zależy tylko ode mnie. To sprawa całej drużyny. Proszę cię, chociaż ty mnie zrozum. - powiedziałam do niego błagalnym głosem, jednak on jak gdyby nigdy nic odwrócił się i poszedł. Zanim się oddalił, odwrócił się jeszcze, rzucił mi rozczarowane spotkanie i dodał: 
- Nie spodziewałem się tego po tobie. 
Chciałam odpowiedzieć, jednak on zniknął w mroku. W moim sercu zagościła rozpacz i gniew jednocześnie. Pod wpływem emocji pobiegłam jak najdalej od watahy. Nie wiedziałam do końca, co robię, jednak moje serce podpowiadało mi, że powinnam znaleźć się jak najdalej od reszty wilków. Kiedy minęło sporo czasu, a mnie od watahy dzielił już kawał drogi poczułam ból w mięśniach, który zmusił mnie do odpoczynku. Przysiadłam nad brzegiem jeziora, które znajdowało się nieopodal, jednak teraz było zamarznięte. Chwilę przyglądałam się skrzącemu się w świetle księżyca lodowi, kiedy nagle zrozumiałam co zrobiłam. Najwidoczniej podświadomie postanowiłam opuścić watahę i rozpocząć poszukiwanie nowej. Nie wiedziałam, czy podjęta pod wpływem emocji decyzja była słuszna. Chwilę wahałam się, jednak potem pomyślałam, że tak na prawdę nie mogłam zostać. Musiałam opuścić dotychczasową ''rodzinę'', gdyż tak było i dla nich i dla mnie lepiej. Najbardziej nie bolało mnie to, że nie zobaczę już wszystkich tych wilków, lecz tego jednego, na którym tak mi zależało. Wiedziałam, że opuszczenie watahy jest jednoznaczne z rozstaniem z moim partnerem. Na dodatek rozstanie to przebiegło w tak nieprzyjemnych okolicznościach, a ja najwidoczniej zepsułam to, co między nami było, choć wcale nic złego nie zrobiłam specjalnie. Poczułam zmęczenie oraz bezsilność wobec zaistniałej sytuacji. Postanowiłam poszukać jakiegoś schronienia na tę noc i dopiero rano przemyśleć jeszcze raz na spokojnie to wszystko. Długo rozglądałam się po okolicy, aż w końcu zauważyłam niewielką jaskinię. Weszłam do środka, ułożyłam w dogodnym miejscu, a po chwili przyglądania się soplom zwisającym ze stropu jaskini zasnęłam. Kiedy się obudziłam było dość późno. Wyszłam na zewnątrz i wciągnęłam w płuca chłodne, orzeźwiające powietrze. Spojrzałam na otaczający mnie krajobraz i dostrzegłam niezwykłą roślinność, a także zwierzęta, których wcześniej nie widziałam. Poczułam, że robię się głodna, więc postanowiłam zapolować. Podeszłam cicho w odpowiednie miejsce i zaczaiłam się na zwierzynę. Jeszcze chwila i... skoczyłam. Wszystko byłoby dobrze, gdybym znowu nie chybiła. Zwierzyna uciekła, a ja podniosłam się i próbowałam ją dogonić, jednak potencjalna ofiara była szybsza. Zrezygnowana przysiadłam gdzieś pod drzewem i zastanawiałam się, co robię źle. Chciałam podejść nad jezioro i rozbić lód, aby się napić, jednak zatrzymał mnie ból w łapie. Przypomniało mi się, że podobny towarzyszył mi ostatnio cały czas kiedy polowałam, jednak do teraz nie zwracałam na niego uwagi. Pomyślałam, że to może być przyczyna, tego, że nie mogę nic upolować. Pomimo jednak, iż przyczyna była tak błaha nie chciałam wracać do mojej watahy - przynajmniej na razie. Wiedziałam, że pewnie nie odzyskałabym już zaufania reszty, gdyż oni są bardzo nieufni. Jedyne, co mogłam teraz robić, to czekać, aż ból minie. Nagle jednak zauważyłam w oddali jakiegoś wilka. Postanowiłam pomimo bólu podejść do niego, gdyż była to dla mnie szansa na znalezienie nowej watahy. 
<ktoś dokończy?>

Nowy Wilk!

Kelsey, Łowca


ps. przepraszam że dodaje wilczyce teraz ale miałam popsuty komputer :(

Przeprosiny

Przepraszam wszystkich za moją nieobecność! Miałam laptop w naprawie, a na tel nie mogłam nic zrobić :)

Administratorka Ever

piątek, 3 stycznia 2014

Od Rin CD. James

 Ruszyliśmy  lasem. Szlyśmy pieszo więc zajęło nam to strasznie dużo czasu. Po drodze nikogo nie spotkaliśmy. James szedł sennie.
 - Co ty tak idziesz jak zombie?- spytalam. Spojrzał na mnie.
 - Spać mi się po prostu chce.
 -Znowu? - przewróciłam oczami.
 - Tak ,znowu. Ja musze często spać - wzruszył ramionami.
 - Ale żeby aż tak często? - zapytałam zdziwiona.
 - No. - odparl krótko. Prychnęłam.
 Szliśmy w milczeniu.
 - Gdzie jest twoja nora?- zapytałam znienacka.
 - Tam - wskazał sennie głową.
 - Tam czyli gdzie?
 - O Jezu! Tam gdzie są wszystkie inne nory! - powiedział zniecierpliwiony.
 - Wiesz, moje nora akurat się tam nie znajduje- odparłam naburmuszona.
 - No to fajnie, a moja tak.
 Znów przewróciłam oczami.
 - Moge wpaść? - zapytałam.
 - JAk musisz - bąknął.
 Uśmiechnęłam się złośliwie do siebie.

 JAmes, dokończ

Od Melody CD. Shogun

 Spojrzałam w niebo ..
 -Masz rację ..
 -No to jak ?-spojrza na mnie.
 Zaprowadził mnie do swojej jaskini. Była wielka.
 -Duża jest twoja jaskinia, to znaczy twoja i Ever...
 -Tak usiądź sobie tutaj- wskazał miejsce.
 -Dziękuje.
 Zrobiłam to co basior prosiił.
 -A tak wogle, to co robisz całymi dniami, bo czasem cie nie można znalęść...

 <Shogun?>

Od James'a CD. Rin

 - Nuda! Weź sie ogarnij! Wstawaj! Poróbmy coś! - zawołała.
 - Ależ ty narwana.
 Szturchnęła mnie lekko.
 - Trudno. Chodź.
 - Jak chcesz to idź sama. - mruknąłem.
 - Nie chce iść sama. - burknęła.
Przeciągnąłem się i otrzepałem.
- Wracamy. - Westchnąłem. 
- Gdzie? 
- Do centrum watahy. - Spojrzałem na nią. - Jesteśmy spory kawał od jaskiń i nor. Prawie na granicy. - Rozejrzałem się. - To trochę niebezpieczne tak się oddalać ale cóż. 
- Po co zaciągnąłeś mnie tak daleko? - Spytała wstając.
- A chciałem Cię zgwałcić i porzucić. - Zaśmiałem się  nie patrząc na nią.
- Bardzo śmieszne. - Rzuciła oschle. 
- No na prawdę! Nie słyszałaś o mnie? James gwałciciel? Seryjny zabójca wader. Zaciąga swoje ofiary na granice watahy, gwałci i zabija. Nie słyszałaś? - Zaśmiałem się. 
- Idiota. - Mruknęła ale się uśmiechnęła. 
- Dobra, chodź. - Uśmiechnąłem się i ruszyłem z powrotem.
"Mam nadzieję że nikogo nie spotkamy po drodze.. Kończy mi sie energia..."

<Rin?>

Od Rin CD. James

 - Też cie lubię.. - powiedział i ziewnął. Spojrzałam na niego zaskoczona. Otworzyłam usta żeby coś powiedzieć, ale nic sensowenego nie przyszlo mi do głowy, więc położyłam się tylko obok Jamesa. Siedzieliśmy pod drzewem. James drzemał.
 - Długo będziesz jeszcze tak leżał? - zapytałam. Otworzył oko.
 - A co, źle ci?
 Spojrzałam w niebo.
 - Nie, ale...
 Zamknął oko.
 - Hmm...?
 - Nuda! Weź sie ogarnij! Wstawaj! Poróbmy coś! - zawołałam.
 - Ależ ty narwana.
 Szturchnęłam go lekko.
 - Trudno. Chodź.
 - Jak chcesz to idź sama. - mruknął.
 - Nie chce iść sama. - burknęłam.
 James przeciągnął sie i otrzepał. Spojrzałam na niego.

 James?

Od James'a CD. Rin

- Jak można być tak leniwym?
- Ja nie jestem leniwy. Ja lubię sie czasem powylegiwac i tyle.
Westchnęła z rezygnacją i usiadła obok mnie. Zamknąłem oczy. Czułem jej wzrok na sobie. Lecz po chwili odwróciła go. 

- Też Cię lubię.. - Powiedziałem z zamkniętymi oczami i ziewając. 

<Rin?>

czwartek, 2 stycznia 2014

Od Rin CD. James

 - To chociaż mi powiedz dokąd biegniemy?! - wrzasnęłam.
 - Nie wiem, przed siebie! - odpowiedział. Szybka orientacja w terenie i już wymyśliłam skrót. Prędko wyprzedziłam zaskoczonego Jamesa.
 - Hej! - zawołał.
 - Wszystkie chwyty dozwolone! - odkrzyknęłam mu. Basior przyspieszył i już siedział mi na ogonie. Zatrzymałam sie gwałtownie. James wpadł na mnie, a ja wykorzystując chwile nieuwagi wystrzeliłam przed siebie. Zaczekałam na niego pod drzewem. Dobiegł do mnie po chwili.
 - To już było naprawdę nie fair. - powiedział
 - Ja nigdy nie gram fair - uśmiechnęłam sie triumfalnie. Wywrócil teatralnie oczami.
 - Trening zaliczony? - zapytałam.
 - Taa... - odparł i klapnął pod drzewem.
 - Tylko mi nie mów ze znowu idziesz spać!- załamałam sie.
 - Ja tego nie powiedziałem. Ale tak chyba sie zdrzemne. - pokiwał głową.
 - Jak można być tak leniwym?
 - Ja nie jestem leniwy. Ja lubię sie czasem powylegiwac i tyle.
 Westchnęłam z rezygnacją i usiadłam obok niego. Zamknął oczy. " Znowu sie na niego gapie! Ratunku!" pomyślałam i odwróciłam wzrok.

 James?

Od James'a CD. Rin

- Jeszcze jeden wyścig czy się zmęczyłeś? - Zapytała.
- A tak bardzo chcesz przegrać?
- Chyba śnisz!
- Pff.. - Parsknąłem. - Dobra. Raz, dwa, trzy, start! - Powiedziałem szybko i zacząłem biec.
- Ej! To nie fair! - krzyknęłam biegnąc za mną.
- Ja nigdy nie jestem fair. - Zaśmiałem się.
- Dziękuje że dopiero mi to mówisz!

<Rin?>

Od Rin CD. James

Podbiegłam za nim.
 - Uważaj bo się zmęczysz - powiedziałam złośliwie.
 - Ha ha ha! Tak się składa że potrafię szybko biegać - odpowiedział ironicznie.
 - No to pokaż! Ścigamy się do ... tamtej skały - wskazałam skałę, które z tej odległosci wyglądała jak maly kamyk.
 - Start! - krzyknął. Puściłam się biegiem. " Ha... Nigdy ze mna nie wygra!". Szliśmy łeb w łeb. Ciężko powiedzieć kto wygrał, bo do mety przybiegliśmy prawie w tym samym czasie.
 - Gdyby nie to że wcześniej biegałam to bym wygrała - wydyszałam.
 - Jasne, jasne. Mów co chcesz. I tak wiem swoje - uśmiechnął się zdyszany. Odwzajemniłam uśmiech. "Ekhem !".
 - Jeszcze jeden wyścig czy się zmęczyłeś? - zapytałam.
 - A tak bardzo chcesz przegrać?
 - Chyba śnisz!

 James?

Od James'a CD. Rin

- Znów panika - Uśmiechnąłem się.
- Zrobiłeś to specjalnie!
Rozłożyłem bezradnie łapy.
- Patrzę czy tęsknisz. - Puściłem do niej oko. - Chciałaś żebym ciągle nie spał to to robię. - Zaśmiałem się.
Spojrzałem w niebo.
- Dziś zapowiada się spokojny dzień. - Powiedziałem.
- I jeszcze powiedź że wyczytałeś to z chmur. - Przewróciła oczami.
Spojrzałem na nią.
- Nie. Przeczucie. - Uśmiechnąłem się lekko i podszedłem do niej. - Dobra. Koniec leniuchowania. Czas podtrzymać formę.
- Ty trenujesz? - Spojrzała na mnie zdziwiona.
- A ty co myślałaś? - Spojrzałem na nią. - Teraz bym wyglądał jak siedem lat nieszczęścia. Gruby i zaniedbany. A co stoi przed tobą? Chudy, wysportowany basior który lubi leniuchować i jeść. - Zaśmiałem się. Po chwili zacząłem powoli biec.

<Rin?>

Od Rin CD. James

 Wstałam i poszłam za nim. Szedł przede mną. " Dobrze że nic nie zajarzył" pomyślałam i odetchnęłam z ulgą. Poszliśmy pod to samo drzewo. James położył się, ale ja tylko usiadłam.
 - To jak? Kładziesz sie? - zapytał. Nie odpowiedziałam tylko patrzyłam się na niego.
 - Co? - spytał zdezorientowany. Uśmiechnęłam się do siebie pod nosem.
 - Nic, nic
 Nadal się nie ruszałam. Westchnął i zamknął oczy. " Jak można tyle spać?". Ziewnęłam. Rozejrzałam się. Postanowiłam się trochę poruszać. Puściłam się biegiem. Kilka rundek i wróciłam do drzewa. Nie było pod nim Jamesa! Znowu zaczęłam panikować. " Jak jest w pobliżu to od razu to wyczuje. Na - moje-  szczęście jego zapach unosił się w powietrzu i znalazłam go za skałą.
 - Znów panika - uśmiechnął się.
 - Zrobiłeś to specjalnie!
 Rozłożył bezradnie łapy.

 James?

Od James'a CD. Rin

- Po prostu  przyzwyczaiłam się do twojej obecności.- Powiedziała bardzo cicho.
- Przez te dwa dni?
- No ... - Zerknęła na mnie.
- Przyznam że też lubię twoje towarzystwo. - Usiadłem. - Przynajmniej się nie nudzę. - Zaśmiałem się.
Po chwili przeszyło mnie dziwne uczucie. Jakby prąd przechodził przeze mnie.
"Chole*a... Co jest.."
Ale nagle ustąpił.
"Hmm.. Fałszywy alarm."
Wstałem i zacząłem iść.
- Chyba nie chcesz znów iść spać? - Spytała.
- Jeżeli ty idziesz ze mną to tak. - Uśmiechnąłem się łobuzersko.

<Rin?>

Od Rin CD. James

 - Nie wiem - wzruszyłam ramionami mało przekonująco.
 - Wiesz - upierał się. Westchnęłam.
 - Może wiem, może nie ... Ty też nie chciałeś mi wielu rzeczy powiedzieć - podniosłam głowę.
 - Ale w końcu powiedziałem, więc ty też możesz
 - Ale nie chce - pokręciłam głową. - Nie męcz mnie
 - A jak ty mnie męczyłaś to było dobrze, tak? - zapytał irosnicznie. Pfff...
 - No dobra...  Zresztą jak wyczuwasz tak wiele to to też powinieneś poczuć. - żachnęłam się.
 - Nie czytam w myślach - powiedział rozbawiony. - Mów
 Westchnęłam.
 - Poprostu  przyzwyczaiłam się do twojej obecności.- powiedziałam bardzo cicho.
 - Przez te dwa dni?
 - No ... - zerknęłam na niego.

 James ?

Od Rin CD. James

 - Nie wiem - wzruszyłam ramionami mało przekonująco.
 - Wiesz - upierał się. Westchnęłam.
 - Może wiem, może nie ... Ty też nie chciałeś mi wielu rzeczy powiedzieć - podniosłam głowę.
 - Ale w końcu powiedziałem, więc ty też możesz
 - Ale nie chce - pokręciłam głową. - Nie męcz mnie
 - A jak ty mnie męczyłaś to było dobrze, tak? - zapytał irosnicznie. Pfff...
 - No dobra...  Zresztą jak wyczuwasz tak wiele to to też powinieneś poczuć. - żachnęłam się.
 - Nie czytam w myślach - powiedział rozbawiony. - Mów
 Westchnęłam.
 - Poprostu  przyzwyczaiłam się do twojej obecności.- powiedziałam bardzo cicho.
 - Przez te dwa dni?
 - No ... - zerknęłam na niego.

 James ?

Od James'a CD. Rin

- A po co? - przestał pić.
- Nie wiem. Po prostu. - Wzruszyła ramionami. Zaczęła pić. - Spałeś?
- Nie zadawaj głupich pytań. - Uśmiechnąłem się.
Przewróciła oczami i uśmiechnęła się.
- Powiedź Rin. Czemu spanikowałaś jak mnie nie zobaczyłaś? - Spojrzałem na nią nie odrywając pyska od tafli wody. Ale już nie piłem.
- Skąd to wiesz?
- Ja czuje takie rzeczy. Czuje dużo rzeczy.. Dzięki demonowi uwięzionemu we mnie dostałem dużo darów za które nawet mu dziękuje, ale.. nie odpowiedziałaś na moje pytanie.

<Rin?>

Od Rin CD. James

 Zaczęłam powoli jeść. Nie byłam zachwycona że wyręczył mnie w upolowaniu sarny. Patrzyłam podejrzliwie na Jamesa. Leżał bezruchu. Powoli uskubywałam sarnę. Zostawiła dla Jamesa trochę mięsa. Podeszłam bezszelestnie do basiora i położyłam obok. Nawet niedrgnął. " Pewnie śpi ". Zamknęłam oczy. Chyba zaraził mnie swoim lenistwem, bo też zachciało mi się spać. Nawet nie wiem kiedy, a zasnęłam. Obudziłam się. Słońce nawet nie zaczęło się zniżać. Jamesa nie było. Sarna oskubana. Wstałam. Niewiedzieć czemu, ogarnęła mnie panika. Rozejrzałam się. Na szczęście znalazłam go trochę głębiej w lesie. Pił wodę.
 - Czemu mnie nie obudziłeś? - zapytałam z wyrzutem.
 - A po co? - przestał pić.
 - Nie wiem. Po prostu. - wzruszyłam ramionami. Zaczęłam pić. - Spałeś?

 James, dokończ

Od James'a CD. Rin

- Ja trochę też.
- Chodźmy coś zjeść - zaczęła powoli wstawać, ale przytrzymałem ją łapą. - Chce wstać.
- Cicho. - Szepnąłem.
- James!
- Ciii... - Położyłem łapę na jej pysku.
Rin lekko drgnęła.
Otworzyłem oczy uśmiechając się.
- To nazywa się talent. - Szepnąłem.
Niedaleko szły sarny.
Powolutku zdjąłem pysk z wadery i zacząłem się skradać.
Cieszyłem się że Rin zostawiła tą robotę dla mnie i nie plącze się pod łapami.
Zaszedłem sarnę, która odłączyła się na chwilę od przodu i złapałem za krtań przewalając ją. Jak na wilka byłem dużej budowy więc ta sarenka nie była dla mnie trudnością.
Przywlokłem ją do drzewa gdzie leżała Rin.
Położyłem się tam gdzie przedtem ale tak żeby nie przeszkadzać Rin. Zamknąłem oczy.
- Nie jesz? - Spytała.
- Najedź się. Nie jestem aż tak głody. - Po tych słowach otworzyłem jedno oko. Uśmiechnąłem się. I zamknąłem oko.

<dokończysz?>

Od Rin CD. James

 -Leniwy jesteś- stwierdziłam.
 -Też byś była zmęczona, gdybyś walczyła z tymi kojotami - odpowiedział nie otwierając oczu.
 - Może, ale samo spotkanie z nimi było męczące - rzuciłam. Basior już nic nie odpowiedział. Oddychał głęboko. Poczułam jak serca szybciej mi bije. Oczywiście James też to usłyszał.
 - Co ci tak serce wali?
 - Nie wiem. - wzruszylam ramionami zapominając o tym że James leży mi na karku.
 - Nie wierć się!
 - Sory - powiedziałam i nagle poczułam jak głód skręca mi żołądek. Od rana nic nie jadła.
 - Głodna jestem - wypaliłam. Uśmiechnął się.
 - Ja troche też.
 - Choćmy coś zjeść - zacząłam powoli wstawać, ale przytrzymał mnie łapą.

 <James?>

Od James'a CD. Rin

- W porządku? - Zapytała. Wzruszyłem ramionami. - Odezwij sie!
Wstałem i zbliżyłem się. Po chwili położyłem się koło niej i położyłem pysk na jej karku każąc jej się położyć.
- Co ty robisz? - Spytała.
- Cii... Nie wierć się. - Zamknąłem oczy. - Próbuje odpocząć. Straciłem za dużo energii jak na jeden pojedynek. - Szepnąłem.

<Rin?>

Od Rin CD. James

- To źle że tak na ciebie spojrzałam? - zapytałam. Nie wieddziałam co mam myśleć. Wzruszył tylko ramionami.
 -  Uraziłam cię tym?
 James nieodpowiadał.
 - Odpowiedz mi !
 Spojrzał na mnie, ale nie odezwał sie. Dla mnie oznaczało to że jest na mnie obrażony. Nie chce gadać to nie. Odwróciłam się do niego plecami. Nadal nic nie mówił. " W filmach to są zazwyczaj sceny romantyczne". Znów w mojej głowie odezwał sie głosik " Ale to nie jest film młoda. To jest scena go facet jest obrażony, a ty go przepraszasz". Jezu czy ja mam rozdwojenie jaźni?! Zerknęłam przez ramię na Jamesa. Patrzył sie na na mnie.
 - W porządku? - zapytałam. Wzruszył ramionami - Odezwij sie

 James?

Od James'a CD. Rin

- O czy myślisz? - Zapytała zerkając. Wzruszyłem ramionami.
- O tobie.. - Westchnąłem.
Chyba ją to zdziwiło.
- O mnie?
- Tak. - Spojrzałem na nią poważniej. - O twoim strachu kiedy mnie widziałaś. Twoje oczy były zalane smutkiem, strachem i bólem który się żywię od paru lat... Przyznam że nie myślałem że własnie ty zadasz mi taki cios spojrzeniem i będziesz się bać.. - Spojrzałem w dal...

<Rin?>

Od Rin CD. James

 Odwrócił głowę. " No i widzisz co żeś narobiła? ". Otworzyłam pysk, a y coś powiedzieć, ale zabrakło mi słów.
 - Miałeś strasznie ciężkie życie. - powiedziałam w końcu. " Jak ty coś powiesz.".
 - Nie no, momentami było naprawdę fajne. - uśniechnął sie blado. Odwzajemniłam uśmiech. " Facet ledwo sie ogarnął po ostanim związku, a ty chcesz go plątać w następny?". Odwróciłam głowę. Położyłam głowę i leciałam wzrokiem po polanie. Gdziekolwiek byle nie patrzeć na Jamesa. >
 - Wszystko w porządku? - zapytał widząc że unikam jego wzroku.
 - Tak, no pewnie! - uśmiechnęłam sie do siebie. Usłyszałam jak kładzie pysk. " Ciekawe o czym myśli?" pomyślałam. W mojej głowie odezwał sie głosik " Na pewno ni o tobie!".
 - O czy myślisz? - zapytałam zerkając na niego. Wzruszył ramionami.
 
James?

Od James'a CD. Rin

- Rin, daj mi spokój
- Nie, mów!
Spojrzała błagalnie.
- Ja umrę z nie wiedzenia. - Pożaliła sie. Mimo sytuacji zaśmiałem sie.
- No to życzę miłego umierania.
- Ale jesteś.. - Burknęła.
- No dobra... - Wadera zdziwiła się. - Elien to była moja przyjaciółka która wspierała mnie przez te wszystkie lata.. Później stała się moją partnerką. Ale kiedyś mój ojciec nas dopadł i... - Poczułem ból. - Zabił ją. Uwięził mnie. Nie mogłem nic zrobić. - Poczułem że zaraz łzy napłyną mi do oczu więc odwróciłem głowę. - Taka jest historia...

<Rin?>

Od Rin CD. James

 - To ja poodpoczywam z tobą. - uśmiechnęłam sie szeroko i zalogowałam obok Jamesa. Położyłam pysk na łapach i westchnęłam.
 - Mam do ciebie pytanie, ale musisz mi obiecać że na nie odpowiesz- powiedziałam.
 - Nic nie mogę obiecać.
 - Musisz, bo sam z siebie nieodpowiesz - spojzałam na niego wyczekującym wzrokiem.
 - Spróbuje... - powiedział. Nagle zrozumiał o co chce zapytać, ale wyprzedziłam go.
 - Kim jest Elien?
 Wyszczerzyłam zęby.
 - Chole*a- zaklną pod nosem
 - No odpowiedaj...- ponagliłam go.
- Rin, daj mi spokój
 - Nie, mów!
 Spojrzałam na nigo błagalnie.
 - Ja umrę z niewiedzienia- pożaliłam sie. Mimo sytuacji zaśmiał sie.

 James?

Od James'a CD. Rin

- Jak byłam mała to tata poszedł ze mną na łąkę i tam zaatakowały nas kojoty. Ja sie schowałam ale tata walczył z nimi i niestety przegrał. Zabiły go. Był moim najlepszym przyjacielem. Jedyną osobą której mogłam zaufać. - Powiedziała.
Spojrzała na mnie.
- Nasze historie wiążą się z ojcami. Tylko że ty swojego kochasz, a ja swoje chce zabić... Ale obie historyjki bez happy end'u.
- Nie jesteś delikatny... - Uznała.
- Wiem... - Objąłem ją ramieniem i lekko przytuliłem. Puściłem i wstałem.
- Gdzie idziesz? - Spytała.
Osadziłem się przy drzewie gdzie przed chwilą leżeliśmy..
- A no tak.. - Przewróciła oczami. - Idziesz spać.
Uśmiechnąłem się.
- Nie.. ja teraz odpoczywam.

<Rin?>

Od Rin CD. James

 - Wow. Czy Elien to ta wilczyca?- zapytałam. Łypnął na mnie spode łba. - Dobra, dobra sory!
 - Czy możemy zostawić sprawę z Elien?
 Mina mi posępiała.
 - No to teraz ty- powiedział. Natychmiastowo zmienił nastawienie.
 - Muszę ?
 Kiwnął głową. Spojrzał na mnie wyczekującym spojrzeniem.
 - Jak byłam mała to tata poszedł ze mną na łąkę i tam zaatakowały nas kojoty. Ja sie schowałam ale tata walczył z nimi i niestety pzegrał. Zabiły go. Był moim najlepszym przyjacielem. Jedyną osobą której mogłam zaufać. - powiedziałam. Byłam bliska płaczu. " Weź sie w garść, dziewczyno!". Spojrzałam na Jamesa.

 Dokończ James

Od James'a CD. Rin

- Pierwsza Zadałam pytanie. - Zaśmiałem się
- Nawet w takich chwilach chcesz się kłócić.
- Może. No już mów!
- Przez mojego ojca drzemie we mnie demon. - Powiedziałem w skrócie. - Kiedy byłem w łonie matki "wchłonił" we mnie demona. Reszta mojego rodzeństwa zmarła w brzuchu. Po urodzeniu mnie moja matka również zmarła. Zabiłem ją... - Spojrzałem w dal. - Ojciec chciał wykorzystać mnie jako niezniszczalną broń lecz ja zacząłem być zagrożeniem dla watahy, więc chciał mnie zabić. Ale nie udało mu się to. Uciekłem.
Miałem wtedy rok. - Westchnąłem i usiadłem. - Wtedy dowiedziałem się że na świat przyszło jego nowe dziecko. Córka. Postanowiłem się zemścić za śmierć matki i porwałem małą. Podrzuciłem ją do jakiegoś wędrującego stada. - Znów westchnąłem. - Ale to nie o niej rozmawiamy. - Spojrzałem na nią. - To przez ojca mam demona w sobie. Dlatego śpię w dzień i buszuje. Boję się że gdy porządnie się zdenerwuje obudzi się we mnie demon i wy morduje połową watahy. Albo całą i wszystko dookoła... - Westchnąłem zawiedziony.

<Rin?>

Od Rin CD. James

 Otworzyłam powoli oczy. Czułam jak ktoś dyszy mi na kark. Spojrzałam w dół. To James. Już w normalnej postaci. Zauważył że się obudziłam.
 - Nareszcie! - uśmiechnął sie. Przypomniałam sobie zdarzenia które przed chwila miały miejsce. Przypomniałam sobie Jamesa, nie to nie był James. Zerwałam się. Zakręciło mi sie w głowie.
 - Spokojnie. Uważaj. - podszedł do mnie i złapał mnie za ramiona
 - Nie dotykaj mnie! - zarządałam. Bałam się tego " czegoś" w co zmienił sie James.
 - W porządku?
 - Nie! Co to było? Czym ty byłeś? - obrzuciłam go pytaniami. Ni doszłam jeszcze do siebie po widoku kojotów, a ten skoczył na mni i zmienił sie w jakiegoś demona!!!
 - Najpierw ty mi wytłumacz czemu stanęłaś jak wryta gdy zobaczyłaś te kojoty? - spytał spokojnie.
 - Pierwsza Zadałam pytanie. - obraziłam sie. Zaśmiał sie.
 - Nawet w takich chwilach chcesz sie kłócić.
 - Może. No już mów!

 James?

Od James'a CD. Rin

- Rin! Rin! - Wrzeszczałem. Spojrzała na mnie pustym wzrokiem.
Szybkim ruchem znalazłem się nad nią każąc jej się położyć.
"Co za dziewucha!"
Warczałem stopniowo próbując je odstraszyć. Ale nic. Co jakiś czas któryś z nich zadawał mi cios i ranił mnie.
Po chwili usłyszałem cichy pisk Rin.
Spojrzałem pod swoje łapy. Jej pysk. Zaciskała zęby i piszczała. Spojrzałem do tyłu. Jeden z kojotów ciągnął ją za ogon.
Odwróciłem się gwałtownie wbijając kły w jego tchawice i wyrzucając go w dal.
Wróciłem do poprzedniej pozycji. Głowa Rin była pomiędzy moimi łapami.
"Co z nią? Przecież jest taka odważna.."
Poczułem ból w łapie. Jeden z kojotów trzymał mnie kurczowo zębami.
Machnąłem łapą i oderwał się.
"Cienias..."
Nagle parę skoczyło mi na grzbiet i zaczęły wgryzać się. Syknąłem wściekle.
"Muszę to zrobić..!"
Ryknąłem głośno i zacząłem kontrolować moją energię.
Moje oczy zaczęły się zmieniać. Z niebieskich zrobiły się czerwone, a później zielone. Moje ciało zaczęło się zmieniać. Kojoty które mnie atakowały zaczęły się palić.

- Doigrałyście się maluszki! - Warknąłem z uśmieszkiem.
Lecz wciąż stałem nad Rin i nie zostawiałem jej ani na krok.
Stanąłem stabilnie i zamknąłem oczy kumulując energię.
- Rin.. - Szepnąłem swoim głosem. - Może zaboleć...
I strzeliłem czerwoną energią która wyglądała jak ogień.
Słyszałem jęk Rin ale musiałem to zignorować.
Kojoty wzleciały w powietrze, a inne zaczęły się palić..
Próbowałem zwalczyć demona we mnie.
W końcu udało mi się lecz wciąż byłem w jego postaci stojąc nad Rin i ją chroniąc przed spadającymi ciałami kojotów.
Gdy to się skończyło zmieniłem postać i szturchnąłem ją nosem w pysk stojąc nad nią.
Spojrzała na mnie z lekkim strachem w oczach i zemdlała.
Stałem z poważną miną.
Odsunąłem się w bok i wziąłem ją na plecy.
- Zabiorę Cię z tego koszmaru... - Szepnąłem biegnąc.

Odłożyłem ją na innej polanie pod drzewem.
Ułożyłem się koło niej kładąc pysk nad jej szyją..  i czekałem aż się zbudzi...

<Rin?>

Od Rin CD. James

 Zrobiło mi sie Niedobrze na myśl o konfrontacji z kojotami. W krzakach obok coś zaszeleściło. Gwałtownie spojrzeliśmy w tak tą stronę. Z chaszczy wyszło pięć kojotów. Nogi wrosyły mi w ziemie. Przed oczami pojawił si obraz z dzieciństwa.
 ''Bigałam po polanie. Na środku leżał tata i drzemał. Zerwałam kwiaty i pokazałam je tacie. Złapał mnie i zaczął łaskotać. Nagle pociągnął nosem i zerwał sie.
 - Rin schowaj sie!- krzyczy. Posłusznie kryje si w krzakach. Z lasu wybiega największe stado kojotów jakie widziałam. Tata dzielnie walczy, ale przegrywa. Jest ich za dużo. W końcu pada bez sił. Kojoty dobijają go i odbiegają. Podchodzę do taty i płacze. ''
 - Rin! Rin! - dobiega mnie głos Jamesa. Spojrzałam na niego pustym wzrokiem.

 James, dokończ

Od James'a CD. Rin

- Chyba ważne skoro nie chcesz powiedzieć.
- Powiedział James - skomentowała krótko.
- No co?
- Widzę ze już ci się humor poprawił. - Zauważyła. Spojrzałem na nią ostro.
- Chyba.. - Rzuciłem oschle odrzucając głowę.
- Czemu jesteś taki? - Spytała nagle.
- Jaki? - Spojrzałem na nią.
- Własnie taki. - Odparła mało zrozumiale dla mnie. - Uśmiechasz się ale jak zwrócę na to uwagę poważniejesz... Czy to coś ma związanego z tą Elien... - Spojrzałem na nią srogo gdy wypowiedziała jej imię.
- Nie ważne.. - Rzuciłem uspokajając się i spoglądając w dal. - Mam dość na dziś...
Nagle coś przeleciało za mną.
- Widziałaś..? - Spytałem odwracając się.
- Nie. Ale coś mignęło.
- To wiem. - Uniosłem pysk żeby poczuć zapach... - Je*ane kojoty... - Spojrzałem na waderę. - Rin. Musisz spróbować zabijać. Jeżeli chcesz przeżyć. - Warknąłem znów spoglądając za siebie. - Mogłem zabić tego młodego.. - Warknąłem do siebie stając przyszykowany do walki. - Było by po sprawie..!
- Ale James okazał serce i spieprz*ł sprawę.. - Odezwała się Rin..
- Tsaaa.. - Prychnąłem obserwując trawę.
"Ma rację..."

<Rin? I co dalej?>

Od RIn CD. James

 - Znowu spałeś? - uśmiechnęłam sie jeszcze szerzej. " Daj spokój!". Uśmiech zniknął.
 - Lubię spać. - wzruszył ramionami. Pokręciłam zrezygnowana głową. - Ni masz co robić tylko łazić bez sensu wokół jeziora?
 - Chodziłam i myślałam. To dobry sposób na przemyślenia.
 - I co wymyśliłaś?
 Odwróciłam wzrok.
 - Nieważne...
 - Chyba ważne skoro niechcesz powiedzieć.
 - Powiedział James - skometowałam krótko.
 - No co?
 - Widzę ze już ci sie humor poprawił. - zauważyłam. Spojrzał na mnie ostro. Nie przejęłam sie ty zbytnio.

 James dokończ

Od James'a CD. Rin

 - W takim razie zostaw mnie! - Przerwałem jej. Stanęła. Zacząłem się oddalać od niej. W końcu wszedłem do lasu i położyłem się pod drzewem. Miałem za to mały widok przez krzaki na łąkę i strumyk.
Nie mogłem zasnąć ponieważ ciągle słyszałem kroki...
Spojrzałem na łąkę i obserwowałem waderę.
"Co za... Czy ona nie ma nic lepszego do roboty?" Wstałem ociężale i wyszedłem z lasu.
Podbiegła do mnie.
- Nie kręci Ci się przypadkiem w głowie? - Potargałem jej włosy.
- Ej..! - Walnęła mnie w łapę. - Czemu pytasz? - Poprawiła się.
- Bo krążysz i krążysz.
- Obserwujesz mnie? - Spytała z uśmieszkiem.
- Niee... - Spojrzałem w dal. - Skąd że znowu. Nie mogłem zasnąć bo słyszałem twoje tupanie...
Uśmiechnęła się.
Odwzajemniłem uśmiech.

<Rin?>

Od Rin CD. James

Podeszłam do niego i usiadłam obok.
 - To ktoś ważny? - zapytałam cicho wgapiając sie w wodę.
 James przestał pić i zaśmiał sie.
 - Sory - mruknęłam. - Ja też mam ważne dla siebie osoby. - wzruszyłam ramionami. Basior nieodpowiadał. Pochyliłam głowę. James wstał i Ruszył powoli w stronę lasu. Siedziałam jeszcze chwile nad strumykiem, ale było za cicho, więc wstałam i pobiegłam za basiorem.
 - Czekaj! - krzyknęłam za nim.
 - Chcesz coś jeszcze? - zapytał obojętnie.
 - Nie, ale...
 - W takim razie zostaw mnie! - przerwał mi. Stanęłam zaskoczona i patzyłam jak wilk oddala sie. " Co go ugryzło? ". Włóczyłam sie po lesie bez celu. Po czwartym kółku wokół jeziora uświadomiłam sobie ze czekam aż przyjdzie do mnie James. " No chole*a! Ogarnij sie dziewczyno!". Jak na złość zobaczyłam Jamesa jak wychodzi z lasu. Pobiegłam do niego.

 James?

Od James'a CD. Rin

- Budziłeś mnie w nocy i gadałeś przez sen.
- Co gadałem? - podniosłem zdenerwowany głowę.
- No jej imię. To kto to jest?
Odwróciłem wzrok.
- Ktoś o kim nie powinnaś wiedzieć..
- To znaczy?
- Nie ważne! - Warknąłem patrząc na nią.
- Nie warcz! Grzecznie zapytałam. - Warknęła.
- A ja jeszcze grzecznie proszę żebyś się przymknęła. - Wstałem i ruszyłem przed siebie idąc do strumyka koło drzewa. Zbliżyłem pysk do wody. - Nie chce o tym gadać.. - Westchnąłem i zacząłem pić.

<Rin?>

Od Rin CD. James

 Obudziłam sie bardzo wcześnie rano. Kompletnie nie chciało mi sie wstawać. Obok mnie leżał James. Chyba nie spał. Nie byłam pewna więc odwróciłam się trochę niezgrabnie do basiora. Miał zamknięte oczy.
 - Już nie śpisz? - zapytał nie otwierając oczu.
 - Nie, ale ty widzę tak.
 Uśmiechnął sie.
 - Mam do ciebie pytanie. - powiedziałam.
 - No dawaj- mruknął.
 - Kim jest Elien?
 Natychmiast otworzył oczy.
 - Co? Skąd wiesz?
 - Budziłeś mnie w nocy i gadałeś przez sen.
 - Co gadałem? - podniósł zdenerwowany głowę.
 - No jej imię. To kto to jest?
 Odwrócił wzrok

 James?

Od James'a CD. Rin

- Wiesz ze nie musisz tu leżeć.
- Wiem, ale chce.
Zamknąłem oko i zasnąłem.
Obudziłem się.
"Trzecia..." Westchnąłem cicho.
Spojrzałem w bok.
"Ona tu śpi?"
Uśmiechnąłem się do siebie i wstałem cicho.
Poszedłem się przejść.
Przyznam że wolę noc niż dzień.
Spojrzałem na rozgwieżdżone niebo.
- Elien... - Szepnąłem i zwiesiłem głowę siadając na ogromnym kamieniu...
Westchnąłem i skierowałem się w stronę drzewa gdzie spała Rin.
Stanąłem nad nią i uśmiechnąłem się do siebie.
Powoli położyłem się i zasnąłem...


<Rin?>

Od Rin CD. James

 - W takim razie uznajmy że spacer jest ważny. - podeszłam do niego i pchnęłam go lekko.
 - Daj spokój.
 - To co wolisz? - zapytałam unosząc jedną brew.
 - Drzemka. - zaśmiał się. Westchnęłam.
 - Robisz to żeby się mnie pozbyć?
 - Nieee- odpowiedział sztucznie. Przymrużyłam oczy.
 -Dobra! - wyjkrzyknęłam z nienacka. Zaskoczyłam tym Jamesa. Podszedł do jakiegoś dużego drzewa i położył sie pod nim. Westchnęlam cicho i podeszłam do niego.
 - Mogę tu czy muszę sie odsuwać?
 Wzruszył ramionami. Położyłam sie więc obok niego i odpowczywałam. "Jak on może tyle spać. Co on robi po nocach?". Otworzył jedno oko.
 - Wiesz ze nie musiesz tu leżeć.
 - Wiem, ale chce

 James?

Od James'a CD. Rin

- Idziemy dalej?
Uśmiechnęła się.
- Muszę ? Spać mi się chce!
- Jezu, ale ty jesteś leniwy.
- Nie wyspałem się po prostu.

- Jeeezuu! James. Spałeś cały dzień! 
- Mało.. - Zaśmiałem się. 
- To ty ile śpisz?! - Zatrzymała się
- Dopóki nie poczuje głodu śpię. Lub jeżeli alfa mnie wzywa lub coś poważnego się dzieje. - Uśmiechnąłem się łobuzersko. 

<Rin?>

Od Rin CD. James

James zaczął sie skradać. Stałam i uważnie patrzyłem jak z gracją upolował mi kolację. Podbiegłam do niego.
 - Ależ zgłodniałam - uśmiechnęłam sie złośliwie. Spojrzałam na niego. "Hmm...".
 - Ej, Ziemia do Rin- pomachał mi łapą przed nosem. Dopiero teraz zauważyłam że przyglądam mu się już od dłuższej chwili.
 - A tak! - odwróciłam głowę i spojrzałam na zdobycz Jamesa. Basior zaczął jeść. Wykorystałam chwile jego nieuwagi I znów na niego spojrzałam. " Kogoś mi przypomina. "
 - Znowu sie na mnie gapisz! Jesz?
 Zaczęłam jeść. Za cholerę nie mogłam przypomnieć sobie kogo mi przypomina. Po zjedzieniu zapytałam:
 - Idziemy dalej?
 Uśmiechnęłam sie.
 - Muszę ? Spać mi sie chce!
 - Jezu, ale ty jesteś leniwy.
 - Nie wyspałem sie poprostu.

 James, dokończ proszę

Od James'a CD. Rin

- Już ci się nie chce spać?
- Chce.
Szliśmy dalej.
Poczułem głód.
- Wiesz co Rin? - Spytałem rozglądając się.
- Co? - Chyba spojrzała na mnie.
- Mam trzy punkty. Pierwszy; Odpoczynek, drugi; Jedzenie, trzeci; inne ważne sprawy których Ci nie zdradzę. - Uśmiechnąłem się podstępnie. - Teraz woła mnie drugi punkt więc przepraszam panią ale musimy się rozstać.
I skoczyłem w bok.
Skradałem się powoli i po cichu.
Nagle szelest. Spojrzałem w prawo.
Przewróciłem oczami. "Rin..." -,-
- A ty tu czego? - Warknąłem cicho.
- Spłoszyłeś mi obiad to teraz kolację złapiesz też dla mnie. - Zachichotała cicho.
Znów przewróciłem oczami i zacząłem się skradać.

<Rin?>

Od Rin CD. James

 - Ja tym bardziej. - rzuciałam. - Nie chcesz nie musisz
 Spodziewałam się że zawróci i pójdzie spać, ale dzielnie szedł ze mną.
 - Trudno cię rozszyfrować. Raz potrafisz być znośny, a później strzelać fochy. - stwierdziłam.
 - Fajnie - mruknął sennie. Prychnęłam. "Ależ on potrafi wkurzać. Po ja z nim przesiaduje?". Pchnęłam go lekko.
 - Ej! - spojrzał na mnie. Udawałam że nic niezrobiłam.
 -Co jest? - rzucił mi spojrzenie. Chyba miało być groźne. Parsknęłam śmiechem.
 - O co ci chodzi? - zapytał zdezorientowany. Pokręcił głową i powrócił do obserwowania swoich łap.  Znów go pchnęłam. Ty razem oddał.
 - Już ci się nichece spać? - zapytałam z nutą niechcianej ironii.
 - Chce.
 Szliśmy dalej.

 James?

Od James'a CD. Rin

- Chodź nie leń się.
- Zostaw mnie! - opierałem się. Pchnęła mnie dalej.
- No dawaj nudziarzu! - W końcu dałem się ruszyć z miejsca Ruszyliśmy. Szedłem za nią niechętnie.
"Czemu ja w ogóle z nią łażę..?"
Ciągnąłem się z tyłu.
"Jak mi się spać chce..." Spojrzałem w niebo. "Zazdroszczę chmurom. Suną po niebie i o nic się nie martwią."
- Ej, leń! - Krzyknęła Rin wyrywając mnie z transu. - Lunatykujesz czy jak? weź przyśpiesz!
Niechętnie przyśpieszyłem kroku żeby z nią wyrównać.
- Wkurzasz.. - Westchnąłem.
- To czemu ze mną idziesz? - Spojrzała na mnie.
- Sam nie wiem... - Mruknąłem.

<Rin?>

Od Rin CD. James

- Dziecko? - spytałam. Spojrzał na mnie dziwnie.
- Tak, a co?
- Nie nic- usiadłam niezdarnie na ziemi. James usiadł obok mnie.
- Nie lubię kojotów. - wzdrygnąłam się.
- Nikt ich nie lubi.
- Ahh... - przeciągnęłam się - Przejdziesz się
- No nie wiem...
Wywróciłam oczami i popchnęłam Jamesa.
-Chodź nie leń się.
 - Zostaw mnie! - opierał się. Pchnęłam go dalej.
 - No dawaj nudziarzu!- w końcu udało mi sie go zepchnąć. Ruszyliśmy. James ciągnął sie za mną niechętnie.

 <James dokończ >

Od Jamesa CD. Rin

- To czemu nie jesteś?
- Szczerze, to chyba bym nie potrafiła kogoś zabić. Co innego pobić.
- Ale masz problemy - Prychnąłem
- Ale jesteś. Ja ci sie tu zwierzamy, a ty tak. - Znów sie odwróciła obrażona
- Przykro mi ale jestem taki. - Zaśmiałem się i odwróciłem od niej łeb.
Wadera zaśmiała się papugując za mną. Trochę dziwny był to śmiech.
- Dobra przestań. - Rzuciłem nie patrząc wciąż na nią.
- Ale co? To ty przestań się tak śmiać. - Spojrzałem na nią.
- Ale to nie ja. - Zaprzeczyłem.
- Jasne.. - Rzuciła oschle i znów się położyła. Zrobiłem to samo.
*Śmiech*
- Rin, przestań! To robi się irytujące! - Warknąłem leżąc.
- To nie ja idioto! - Warknęła wstając.
- To niby kto?! - Spojrzałem na nią gwałtownie.
*Śmiech*
- Widzisz? To nie ja!
- Ani ja. - Rozejrzałem się. Zawarczałem. - Daj mi trzy minuty. - Warknąłem i poderwałem się z ziemi.
Kojotów było chyba z sześć. Rozszarpałem pięciu. Był ostatni. Miałem go już zabić ale okazało się że to jeszcze dzieciak.
- Na ciebie przyjdzie pora. - Rzuciłem i dałem mu uciec.
Podszedłem do wadery.
- No, no. - Odezwała się. - Trzy minuty i pięć sekund. Wliczamy w to że jeden uciekł. - Zaśmiała się.
- A weź się przymknij. Na niego przyjdzie pora. - Westchnąłem kładąc się.
- Co?
- To było jeszcze dziecko. - Rzuciłem obojętnie kładąc pysk na łapach.


<Rin?>

Od Rin CD. James

 - Ale to chyba twoje zadanie żeby zabijać wrogów. - stwierdziłam.
 - Może i, ale przecież nie jestem jedynym zabójcą.
 - Rob co chcesz- wzruszyłam ramionami. Nadal ne odwracałam się do Jamesa.
 - I kto teraz fochy strzela? - zapytał ironicznie.
 - I kto teraz fochy strzela?- przedrzeźniałam go. Westchnął. Odwróciłam się.
 - Odbraziłaś się?- spytał niepatrząc na mnie.
 - Tak jakby. Lubisz być zabójcą? - spytałam z nienacka.
 - No, raczej tak, a co?
 - Zawsze chciałam zostać zabójczynią.
 - To czemu nie jesteś?
 - Szczerze, to chyba bym niepotrafiła kogoś zabić. Co innego pobić.
 - Ale masz problemy - prychnął.
 - Ale jesteś. Ja ci sie tu zwierzamy, a ty tak. - znów sie odwróciłam obrażona

 <James?>

Od James'a CD. Rin

 - Tak ty. - powiedział z naciskiem.
 - A ty jesteś gburowaty. - obraziła się. Przekręciła się plecami do mnie. Słyszałem na nią i uśmiechnąłem się.
"Przypomina mi Elien... "
Wiatr zawiał pieszcząc mój pysk. Spojrzałem przed siebie czując smród.
Westchnąłem głośno.
- Coś nie tak? - Spytała Rin nie patrząc na mnie.
- Nie nic. Tylko szakale są niedaleko. - Westchnąłem i położyłem głowę na łapach.
- I co? Nic z tym nie zrobisz? - Spojrzała na mnie. - Są na terenach Death Dreams.
- No i co..? Do póki mnie nie zaczepiły to dam im spokój. Rozszarpie kogoś za nic, a później dostanie mi się.

<Rin?>